sobota, 25 maja 2013

Kraina Książek


(…) Alicja z zaciekawieniem wpatrywała się w gąszcz pnączy, który pojawił się przed nią jakby znikąd. Nagle zobaczyła parę oczu, wpatrujących się w nią, gdzieś z głębi roślinnego kłębu. Ale gdy tylko zamrugała, oczu już nie było. Pozostała już tylko plątanina witek, która urosła do rozmiarów dziewczynki i teraz jakby czekała na jej ruch. Alicja, nie bardzo wiedząc, co ma teraz zrobić, wyciągnęła rękę w kierunku pnączy. A gdy tylko musnęła liści rośliny, ta zaczęła się przeobrażać. Pędy zaplatały się coraz bardziej, tworząc zbitą masę, opadły liście, do tej pory zielone łodygi stawały się coraz bardziej brązowe. Teraz zamiast rośliny, przed Alicją stały półokrągłe drzwi. „Wejść czy nie wejść...” pomyślała, ale nim zdążyła odpowiedzieć sobie na to pytanie, drzwi stały przed nią otworem. „Pewnie już na mnie czekają...” pomyślała i przestąpiła próg... Przygody...
Gdzie się znajdowała?... w lesie? Tak i nie... w ogrodzie? Tak i nie... Alicja widziała grube pnie drzew, ale nie widziała ich koron, bo widok na niebo (jeśli w ogóle gdzieś tam było) przysłaniały jej kapelusze olbrzymich grzybów, które były wszędzie, a każdy miał inny kolor i kształt. Alicja dostrzegła gdzieś w oddali miejsce jakby jaśniejsze od reszty a zarazem wyglądające na większe skupisko dziwnych grzybów. „Grzyby fluorescencyjne” przebiegło jej przez myśl, ale jak się okazało, z bliska kłębowisko grzybów tworzyło coś na wzór schodków, a blask dobiegał z góry, gdzie jednak było niebo i zielono-fioletowe słońce. Kapelusze grzybów były miękkie jak poduszki pełne pierza. Teraz dziewczyna spacerowała po grzybach, jakby wbrew prawom grawitacji, zapadała się do połowy łydek a następnie lekko odbijała ponad metr nad grzybowy dywan. Drzewa których pnie widziała będąc jeszcze pod kapeluszami grzybów, nie była zwykłymi drzewami (jeśli w ogóle nimi były). Powyginane w przeróżne kształty gałęzie nie miały ani liści, ani owoców. Z konarów wyrastały książki! Wzrok Alicji przykuła jedna z książek, gładka czerwona okładka, bez żadnych napisów. Dziewczynka czuła jakby książka ją wołała. „Jak ja mam jej dosięgnąć?” głowiła się Alicja, patrząc bezsilnie na książkę, która znajdowała się dobre pięć metrów nad nią. „Najprostsze rozwiązania bywają najlepsze” i dla potwierdzenia swojej tezy, Alicja podskoczyła, odbijając się mocno od grzybów jak od trampoliny. Udało się! Książka była już w rękach dziewczyny. Wśród miękkich kapeluszowych grzybów znalazła niewielkie zagłębienie, w którym ułożyła się wygodnie i otwarła książkę. Na pustych kartkach najpierw powoli, a potem coraz szybciej zaczęły pojawiać się litery, słowa i w końcu całe zdania. Książka jakby czytała się sama: to, co pojawiało się na kartkach w postaci liter, pojawiało się również w głowie Alicji jako obrazy przenosząc ją do innego świata. Nagle książkę przesłonił jej olbrzymi uśmiech, a zaraz potem pojawiła się reszta dobrze znanego Alicji kota.
-Co to jest?- Kot zagadkowo spojrzał na czerwony przedmiot.
-Książka.
-I co się z tym robi?
-Czyta. W książkach są opisane różne ciekawe historie - odparła Alicja
-Ja tu widzę tylko jakieś dziwne robaczki.
-To litery, one tworzą słowa, a te z kolei tworzą zdania.
-I o czym jest ta opowieść?- Dopytywał się Kot.
-Jak przeczytam to Ci powiem.- Uśmiechnęła się Alicja.
-To ja poczekam, aż skończysz czytać.- Powiedział Kot, po czym mrucząc zwiną się w kłębek na kolanach dziewczyny.(...)

4 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie :) Kiedy pierwsza recenzja? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już w najbliższą środę :) tym razem celuje w 19:19 ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam w blogsferze :) Prowadzę blog o identycznym tytule. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe przywitanie ;) Pozdrawiam również ;)

      Usuń